|
Zatopienie transportowca Steuben
Autor: Przemysław Federowicz
Update: 04.07.2006
Nowy Jork 11 lutego 1930 roku. Ponad portem wznosi się duża smuga dymu. To płonie niemiecki statek pasażerski "München". Pożar został ugaszony, lecz parowiec nadawał się tylko do kapitalnego remontu. Po powrocie do macierzystego portu w Bremerhaven, statek przeszedł remont, wymianę maszyn napędowych i kotłów. Odbudowano spalone kajuty, sale balowe i bar. 18 stycznie 1931 r. parowiec wszedł do służby pod nową dumną nazwą "General von Steuben"
Był on pięknym dwukominowym "pasażerem" zbudowanym w 1923 roku przez szczecińską stocznię Vulcan. Macierzystym armatorem były linie oceaniczne Norddeutscher Lloyd (NDL) z Bremen. Statek posiadał długość 168 m, szerokość 19,8 m oraz zanurzenie 8,5 m. Jego tonaż wynosił 14660 BRT. Dzięki 2 czterocylindrowym silnikom potrójnego rozprężania (11000 KM) mógł rozwinąć prędkość maksymalną do 16 w. Na pokładzie znajdowały się eleganckie kajuty, sala balowa, bar oraz palarnia papierosów. "General von Steuben" odbywał regularne rejsy przez Atlantyk do Nowego Yorku oraz okazjonalne po Morzu Śródziemnym lub Norweskim.
20 grudnia 1938 roku luksusowy parowiec otrzymał skróconą nazwę "Steuben". Wojnę rozpoczął jako hulk marynarki wojennej. 4 grudnia 1939 r. stacjonował w Gdańsku Nowym Porcie. Od 31 lipca 1940 r. został przebazowany do Hamburga, gdzie służył jako hulk w oddziale budowy nowych okrętów (Erprobungskommando für Kriegsschiffneubauten). Później do 31 lipca 1944 r. wykorzystywany był jako uzbrojony transportowiec wojska na Bałtyku. W 1944 r. posiadał 4 pojedyncze działka kal. 37 mm, 4 poczwórne Vielingi kal. 20 mm oraz 2 podwójne działka 20 mm. Od lipca do grudnia 1944 r. odbył 18 rejsów ewakuacyjnych z Rygi do Gdyni i z Piławy do Świnoujścia. Podczas nich został trafiony radziecką artylerią koło Rygi i odniósł lekkie uszkodzenie od odłamków bomb radzieckich samolotów.
Od 23 grudnia 1944 r. został tymczasowo przydzielony do sztabu dowódcy U-bootów na wschodzie (Führer der U-boote Ost). Jako hulk w FdU pełnił służbę do 23 stycznia 1945 roku. Wówczas to został przeklasyfikowany na transportowiec rannych tzw. VTS (Verwundeten-Transport-Schiff). Załogę statku stanowiło wówczas 160 osób cywilnej załogi oraz 61 osób z marynarki wojennej (m.in. personel obsługi dział plot, radiooperatorzy, lekarze itd.).
8 lutego 1945 r. "Steuben" znajdywał się w Piławie. Na jego pokład przyjmowano rannych żołnierzy i cywilów, uchodźców i personel bazy. 9 lutego około godz. 11.30 na pokładzie znalazło się 4267 ludzi (za H. Schön "Ostsee 1945"), w tym 2800 rannych, 800 uchodźców, 100 żołnierzy, 12 sióstr z Czerwonego Krzyża, 270 członków marynarki, 61 osób personelu marynarki jako stałej załogi oraz 160 osób załogi cywilnej.
Około godz. 12.30 9 lutego "Steuben" został wyprowadzony z portu w Piławie skąd udał się na redę Helu. Tam dołączyły do niego dwa okręty eskorty. Były to stary torpedowiec "T 196" (Oberleutnant zur See Werner Danz) oraz poławiacz torped "TF 10" (Oblt.z.S. Hartig). Oba okręty niebyt nadawały się do zadań eskortowych i przez wojnę pełniły całkowicie inne zadania. Jednakże Kriegsmarine w tym okresie nie posiadała wolnych okrętów eskortowych. Wszystkie jednostki 9 Dywizji Zabezpieczenia (9 Sicherungs Division) albo eskortowały ciężkie okręty albo trałowały szlaki, albo uczestniczyły w ostrzale pozycji radzieckich albo też same ewakuowały wojsko i uchodźców. Dodatkowo na pokładzie starego torpedowca "T 196" (od 1939 r. pełnił rolę jednostki artyleryjskiej i pomocniczej) znalazło się 200 uchodźców z Królewca.
Wieczorem 9 lutego konwój ruszył z prędkością 12 w, zygzakując, w kierunku otwartego morza, portem docelowym miało być Świnoujście.
Tymczasem na północny zachód od Rozewia patrol pełnił radziecki okręt podwodny "S 13" dowodzony przez kapitana 3 rangi Aleksandra Iwanowicza Marinesko. "S 13" wyruszył na patrol bojowy 9 stycznia 1945 roku. 30 stycznia zatopił niemiecki statek pasażerski "Wilhelm Gustloff" na północ od Łeby po czym przez dwa dni uciekał przed niemieckimi okrętami i samolotami patrolowymi. Kilka dni później "S 13" zajął pozycję na północ od Rozewia w oczekiwaniu kolejnego celu. 9 lutego radzieckie lotnictwo wykryło dużą jednostkę, zidentyfikowaną jako krążownik i podało jego kurs.
Około 20.15 wachta obserwacyjna znajdująca się na kiosku "S 13" zaobserwowała łunę na horyzoncie. Była ona wywołana prawdopodobnie przez płynący statek. Później także sonar wykrył szub śrub napędowych statku lub okrętu. Okręt "S 13" w zanurzeniu skierował się natychmiast kursem na zbliżenie. Około północy "S 13" wynurzył się i zaobserwował 3 statki, w tym najbliższy znajdował się około 4000 m od okrętu podwodnego. Wstępna identyfikacja wykazała, że największą jednostką konwoju jest lekki krążownik "Emden". Kapitan Marinesku wydał rozkaz zanurzenia i zajęcia dogodnej pozycji do strzału. Konwój szedł wówczas w odległości około 6 Mm od brzegu. O 00.50 okręt zajął pozycję do ataku z rufowych wyrzutni torpedowych. Taka strategia pozwalała na szybką ewakuację z miejsca zdarzenia, lecz nie pozwalała na ponowny atak w razie wcześniejszego niepowodzenia. O godz. 00.52 Marinesku dał rozkaz odpalenia dwóch torped. Obie trafiły. Pierwsza w dziób na wysokości pomostu, druga w śródokręcie w rejonie kotłowni. "Steuben" zaczął płonąć i powoli pogrążał się w otchłani zimnego morza. Myśliwy "S 13" pośpiesznie rozpoczął zejście na większą głębokość i kurs na oddalenie od miejsca zdarzenia. Rozpoczęła się paniczna ewakuacja ponad 400 ludzi. Dwie minuty po trafieniu torped "Steubenem" wstrząsnęły kolejne eksplozje. Prawdopodobnie wybuchły kotły.
Statek "Steuben" tonie kilkanaście minut później, a wraz z nim idzie na dno 3608 jego pasażerów. Poławiacz torped "TF 10" uratował 512 osób, natomiast torpedowiec "T 196", który był i tak przeładowany uchodźcami tylko 147 ludzi. Oba okręty wpłynęły rankiem do portu w Kołobrzegu. Pośpiesznie zorganizowane poszukiwania nie dały żadnych rezultatów. Nie odnaleziono już żadnych rozbitków.
Wrak "Steubena" jest obok "Wilhelma Gustlofa" i "Goyi" największym grobowcem spoczywającym na dnie w rejonie polskiego wybrzeża. Przypomina nam wydarzenia, które nie powinny się powtórzyć. Jest przestrogą i lekcją. Pamiętajmy o nim.
Przemysław Federowicz
|
|